Niesprawiedliwe obsadzanie stanowisk kierowniczych
„Dlaczego obsadzanie ludzi na stanowiskach kierowniczych jest tak niesprawiedliwe ? Dlaczego często jest tak, że manager jest osobą, która kompletnie się na tym nie zna ? (praca po znajomości)”
„Dlaczego byłam faktycznym przywódcą grupy i p.o.managera-a awansu nie dostałam, tylko przyjęto dyletanta mężczyznę, z powodu którego musiałam odejść?”
Dostaję też i takie pytania. Nie mogę o nich powiedzieć, że są dobrze postawione, bo nie poczuwam się abym była ich adresatem. Początkowo ignorowałam je, ale ponieważ pojawiają się dosyć często, postanowiłam ustosunkować się do nich.
A stosunek mam taki: droga Iwono, drogi Piotrze, nie wiem dlaczego tak się dzieje. Można uważać, że na świecie nie ma sprawiedliwości i żyć w zgorzknieniu, a można spróbować spojrzeć na sytuację od innej strony.
Rekrutuję ludzi od wielu lat, biorę także udział w rekrutacjach wewnętrznych na stanowiska kierownicze. Czasem najlepsi nie są wcale Ci, którzy pracują w firmie od lat.
Często pojawiają się – niczym „czarny koń” na wyścigach – pracownicy, na których nikt by wcześniej nie postawił i to oni okazują się zwycięzcami. Czy Ci, którzy pracują w firmie latami, nie mówią potem, że jest to niesprawiedliwe? Oczywiście, że tak to komentują.
W Polsce wciąż panuje przekonanie, że kierownik musi być dobrym specjalistą, więc jak ktoś dobrze sprzedaje to powinien kierować handlowcami, aby ich dobrze nauczyć. Nic bardziej błędnego. Kierownik nie musi się wcale znać się na robocie swoich pracowników, musi natomiast umieć dobrać sobie do zespołu odpowiednich ludzi i odpowiednio nimi zarządzać. Gdyby każdy szef musiał znać się na robocie (czyt. umiał ją wykonać) to prezesem firmy budowlanej musiałby być murarz.
Iwono, Piotrze, chciałabym być dobrze zrozumiana – nie bronię decyzji personalnych, które podjęto w Waszych firmach, bo nic o nich nie wiem. Chcę tylko – korzystając z doświadczenia osoby, która często decyduje o karierze innych ludzi w firmie – pokazać Wam różne perspektywy podejmowanych decyzji personalnych. Rzadko kiedy są to decyzje proste, powiem nawet, że nigdy nie są proste. A ich złożoność wynika z wielu czynników, i nie jest oparta tylko i wyłącznie na kompetencjach kandydata, ale także na potrzebach firmy.
Często zatrudnia się kogoś z zewnątrz, bo istnieje potrzeba by na rynku zewnętrznym kupić wiedzę, umiejętności, narzędzia czy know-how kandydata z innej firmy. Rekrutacje wewnętrzne są bardzo dobrym aspektem funkcjonowania firmy, ale niestety często oznaczają duszenie się we własny sosie. Dlatego nie wszystkie stanowiska managerskie są do wzięcia przez kandydatów z firmy – czasem naprawdę trzeba zaczerpnąć świeżego powietrza. Czy to przejaw niesprawiedliwości? Nie jestem przekonana. Pracownik ma swoje cele, firma ma swoje cele i gdzieś muszą się spotkać w połowie drogi. A że nie zawsze im po drodze…
Też uważam że nie zawsze rekrutacja wewnętrzna jest najlepsza – czasem w firmie brakuje nowego podejścia, kogoś z zewnątrz.